w paszczy zielonki

Niedziela, 31 maja 2009 · Komentarze(2)
Kategoria z Jacem
mieliśmy jechac do Skoków, ale zbliżające się grzmoty oraz przyblizone obliczenia czasowe wykazały, że rozsądniej będzie zawrócić. Po drodze zmoczyło nas jakies 3 razy, za trzecim razem najradykalniej bo niemal do gaciów. Jednakowoż nie ma co narzekać, bo póki deszcz nie spadł nam na plery, to było bardzo ładnie. Poza tym ulewy z ostanich dni zamieniły piaski paszczy zielonki w bardziej przyjazną nawierzchnię (no, powiedzmy tam, gdzie nie zamieniły tejże nawierzchni w jak okiem sięgnąć błocko)
po powrocie zdałam sobie sprawę, że wyczytałam juz wszystkie 4 książki z biblioteki, i na dzisiejszy wieczór nic nie zostało. Poza tym miauczy cholerny kot sąsiadów, już czwarty dzień. Nie wyglądają na sadystów...

Komentarze (2)

Mi nawet gaciów nie oszczędziło. Zmokłem jak przysłowiowa kura... Ale i tak było fajnie :)
Jeśli chodzi o Dziewiczą to wstyd - musisz to nadrobić jak najszybciej ;-)

daVe 19:31 niedziela, 31 maja 2009

Mnie dzisiaj za tym trzecim razem (albo może to 5 opad w dniu dzisiejszym był) też miało zmoczyć do gaciów, ale na szczęście wybrałem PKP

sebekfireman 17:41 niedziela, 31 maja 2009
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!