z Istebnej z powrotem do Żor 70 km zostało pokonane w tempie 2 godziny 59 minut:D Wszystko dzięki Remigiuszowi, który na czele ekipy narzucał tempo i osłaniał od wiatru. Marcin z Żor zabrał nas samochodem do Poznania, za co serdeczne dzięki! Mam nadzieję, że coś o zlocie potem dopiszę - na razie tyle, że było bombowo po prostu.
z Żor do Istebnej na zlot forum podróże rowerowe:) Pierwszy raz w życiu wybrałam się na jakikolwiek zlot:D uzupełnię trochę później, bo muszę ochłonąć.
Tak naprawdę to powinny byc tu dwie wycieczki, ale nie bardzo chciało mi się to rozdzielać. Najpierw pojeździliśmy z Jackiem po lesie w te i w tamte, miałam zamiar powygrzewać sie przy Babskich Jeziorkach (Jez. Uli, Baba i jeszcze chyba jakieś), ale po pierwsze, nie starczyło czasu, po drugie, wcale nie było za gorąco, chociaż słońce swieciło ładnie. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do sklepu, gdzie panie i panowie jeźdźcy konni zaparkowali swoimi rumakami i pili piwo. Miedzy nimi a nami wywiązały się takie oto dialogi: Jeździec (do Jacka, niosącego ze sklepu sok - jak sie okazało przeterminowany, jednak nie ma to znaczenia dla dialogu) - Co to za wycieczka, jeśli piwa nie ma? Jacek: Ja prowadzę. Jeździec: Ja też. Jacek: No i właśnie to dość niepokojące. ....chwila milczenia... ...tu dla wytłumaczenia Jacek miał na głowie takie coś, zapomniałam jak się nazywa, taką okrętkę na głowę) Jeździec: Myslałem, że w czepku to się na basen chodzi. Ja: A ja myślałam, że kozaki to się w zimie zakłada. ....i znowu chwila milczenia... Jeździec: podrzucić was gdzieś? Ja: nie, dzięki, będziemy szybciej. Jeździec:ooooo ojjjj nie..... pani Jeździec: ooooo na pewno nie (itp. chór pozostałych jeźdźców)
potem pojechaliśmy. Wieczorem do Jacka kolegi, wracaliśmy w nocy, w te i w tamtę razem ze 40 km.