Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:847.89 km (w terenie 117.00 km; 13.80%)
Czas w ruchu:38:34
Średnia prędkość:19.45 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:52.99 km i 4h 17m
Więcej statystyk

ze zlotu

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria w ekipie, z Jacem
z Istebnej z powrotem do Żor 70 km zostało pokonane w tempie 2 godziny 59 minut:D Wszystko dzięki Remigiuszowi, który na czele ekipy narzucał tempo i osłaniał od wiatru.
Marcin z Żor zabrał nas samochodem do Poznania, za co serdeczne dzięki!
Mam nadzieję, że coś o zlocie potem dopiszę - na razie tyle, że było bombowo po prostu.

zlotowo

Sobota, 24 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria w ekipie, z Jacem
Najpierw całą liczną zlotową grupą na trójstyk, a potem w czteroosobowej ekipie na Kubalonkę i okolice.

na zlot:)

Piątek, 23 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria w ekipie, z Jacem
z Żor do Istebnej na zlot forum podróże rowerowe:)
Pierwszy raz w życiu wybrałam się na jakikolwiek zlot:D
uzupełnię trochę później, bo muszę ochłonąć.

naukowo spacerowo

Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria z Jacem
Najpierw do Joanny, a potem chwilę z Jackiem. Mieliśmy jechać coś zjeść, ale nie mogłam się zdecydowac gdzie i w końcu w żabce sobie kupiłam banany:D

leniwce w Zielonce

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria z Jacem
leniwie po Zielonce, leżakowanie nad jeziorem Tuczno.

najpierw w dzień, a potem w nocy

Sobota, 17 kwietnia 2010 · Komentarze(4)
Kategoria z Jacem
Tak naprawdę to powinny byc tu dwie wycieczki, ale nie bardzo chciało mi się to rozdzielać.
Najpierw pojeździliśmy z Jackiem po lesie w te i w tamte, miałam zamiar powygrzewać sie przy Babskich Jeziorkach (Jez. Uli, Baba i jeszcze chyba jakieś), ale po pierwsze, nie starczyło czasu, po drugie, wcale nie było za gorąco, chociaż słońce swieciło ładnie.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy do sklepu, gdzie panie i panowie jeźdźcy konni zaparkowali swoimi rumakami i pili piwo. Miedzy nimi a nami wywiązały się takie oto dialogi:
Jeździec (do Jacka, niosącego ze sklepu sok - jak sie okazało przeterminowany, jednak nie ma to znaczenia dla dialogu)
- Co to za wycieczka, jeśli piwa nie ma?
Jacek: Ja prowadzę.
Jeździec: Ja też.
Jacek: No i właśnie to dość niepokojące.
....chwila milczenia...
...tu dla wytłumaczenia Jacek miał na głowie takie coś, zapomniałam jak się nazywa, taką okrętkę na głowę)
Jeździec: Myslałem, że w czepku to się na basen chodzi.
Ja: A ja myślałam, że kozaki to się w zimie zakłada.
....i znowu chwila milczenia...
Jeździec: podrzucić was gdzieś?
Ja: nie, dzięki, będziemy szybciej.
Jeździec:ooooo ojjjj nie.....
pani Jeździec: ooooo na pewno nie (itp. chór pozostałych jeźdźców)

potem pojechaliśmy.
Wieczorem do Jacka kolegi, wracaliśmy w nocy, w te i w tamtę razem ze 40 km.