Wpisy archiwalne w kategorii

góry 2008

Dystans całkowity:937.68 km (w terenie 139.00 km; 14.82%)
Czas w ruchu:59:58
Średnia prędkość:15.64 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:78.14 km i 4h 59m
Więcej statystyk

Wisła Malinka - Wisła

Piątek, 8 sierpnia 2008 · Komentarze(17)
Wisła Malinka - Wisła (deszcz!)- Ustroń (ciacha!) - potem zielonym szlakiem przez cos czego nie pamietam, ale niech no tylko znajdę mapę - Bielsko Biała. Tam właściwie mieliśmy spać, ale akurat podpasował nam pociag, wiec sie wpakowalismy w niego i do Katowic, a potem z Katowic do Poznania i tez mielismy przygody w pociągu, ale napisze pozniej, bo już nie moge przed tym komputerem....

Podsumowanie:
uczestnicy:

wywrotki chyba jakies cztery
Jatylkopobułki: dwie, jedna z wodowaniem, druga ze skopaniem przez pastucha elektrycznego, obie efektowne
Ja: jedna jakas bez sensu lajtowa, druga efektowna w krzaki z nakryciem sie rowerem
Pany: jedna przy zjezdzie do Medzylesia, złapał Pobułki
Awaria hamulca
Moje koło tylne troche rozcentrowane
ilosc zadrapań i sińców na moich nogach - niepoliczalna
ile schudł Pobułki- nie wiem, ile schudłam ja - tez nie wiem
bardzo piekne landszaften po drodze
best noclegi: u Pani Ani w Kowarach Podgórze oraz u Pani z Malinki
nocleg najbardziej okropny ale bedzie co wspominać: u Pani Dagmar z Opavy która o godzinie 9 rano nas bezceremonialnie wywaliła na ulicę:D
ilość awantur - własciwie to nie wiem ale za wszystkie przepraszam
Potem może jeszcze co dopiszę...

Wielkie podziekowania dla Wojtka który dzielnie znosił moje humory i był super towarzyszem! Podziekowania tez dla Jacka który nam towarzyszył tylko 3 dni niestety. Było bardzo bardzo fajnie i myslę że się udał nam urlop.

W Ustroniu nie dotykaj!


Rowery jada do domu:

Tym razem bezsakwowo, bo u Pani

Czwartek, 7 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
Tym razem bezsakwowo, bo u Pani z Wisły Malinki było tak fajnie że postanowilismy tam sobie zostać jeszcze.
Wisła Malinka - na jez.Czerniańskie -ohydna rezydencja prezydenta - Przełecz Szarcula -Stecówka - jakoś do Istebnej i Koniakowa, potem z errorami i bardzo nudnym zjazdem na którym sie szło zabić a potem równie nudnym podjazdem na którym szło wypluć płuca gdzies tam, pozniej spotkalismy turystke piesza która wprowadziła nas troche w bład w zwiazku z czym troszke jeszcze podjezdzalismy bonusowo - potem Kamesznica - potem taki nudny kamienisty zjazd -no i kłopot bo mi gdzies zgineła mapa -przez Cierpiec? Cierniec? cos na CI:)czy cos takiego - poprawię jak znajdę - w kazdym razie tez error był po drodze -Węgierska Górka - Żabnica - potem pojechalismy do góry, potem pobładziliśmy i zjechalismy do Żabnicy z powrotem - Wegierska Górka znowu -i juz było ciemno no to szybko na Żywiec - potem na Szczyrk. W Szczyrku to sie juz zrobiła 21, więc ciemno a tu do domu daleko, no ale jakims cudem dojechaliśmy z powrotem do Wisły Malinki, ja prawie zamarzłam a dodatkowo miałam okropnego stracha jechac tak po nocy, że zjadę z tego asfaltu gdzies w dół w krzory...
Jak wreszcie dotarlismy to bylismy okropnie wyczerpani. Kapiel piwo jedzenie i spać.

Kot Garfield na podwórku sklepu spozywczego w Wiśle Malince:


zapora:


landszaften z wodą:


w Stecówce ustawiła sie długa kolejka do konia:


kwiatuszki:


okienka w chałupce:


daszek:


zjeżdzamy do Kamesznicy:


ale sie wykrzywiła biedulka:


stópki i słoik z kokardką:


paski!


wjechalismy w teren znowu od Żabnicy, oj jaki nudny podjazd był:




po takich nudach to odpoczynek konieczny:


Hela bedzie traktorzystką? Albo Kołchoźnica, tylko gdzie Robotnik?


ale nudno:

Cieszyn -Ustroń -Wisła -Wisła

Środa, 6 sierpnia 2008 · Komentarze(2)
Cieszyn -Ustroń -Wisła -Wisła Malinka
w Ustroniu to było jakos okropnie, ale w Wisle jeszcze bardziej. Trwał tam własnie chyba tydzien kultury beskidzkiej, i w zwiazku z tym bylismy swiadkami pojedynku na fletnie pana gorali andyjskich -jedni z plejbeku a drudzy na zywo, ale tez tak sobie:D. usiedlismy w miejscu gdy muzyka z jednej i z drugiej sie idealnie mieszały i powstawał trudna do zniesienia zbitka piesni polskich biesiadnych w aranżacji na fletnie i równie okropnych - chociaz lajv - hitów. Fajnie było obserwowac ludzi którzy dostawali się w tę strefę zmieszania:D
Ale tez w końcu nie wytrzymalismy i ucieklismy dalej, po czym mi sie cos pokiełbasiło i zamiast skrecic w odpowiednim miejscu to zesmy pojechali gdzie indziej, ale error ten miał dobre nastepstwa, bo znaleźlismy bardzo przyjemne miejsce noclegowe. Potem pojechalismy na zakupy, a tam grupka odzianych bez zarzutu bajkerów na kelysach obrzuciła pogardliwym spojrzeniem nasze upierdzielone błotem rowery, nasze bagazniki i w ogóle nas, wiec postanowiliśmy sie zemścic nastepnego dnia i zrobic jakąs niezła trasę. z tym mocnym postanowieniem poszlismy spać.

Cieszyn jest uroczy, i taka np Ostravę bije na głowę. Gąsieniczka:


fontanna z gołebiem:


Cieszyn:


Cieszyn. Pobułki i Panie Cieszynianki:


Cieszyn. Okienka:


W oknach najrózniejszych sklepów cieszyńskich sklepów absolwenci wystawiali duze zbiorówki swoich klas. Tu budowlanka w spozywczym: tło w samochody:


a zespół szkół technicznych tez ma samochód w tle:


kino Piast a w nim kungfupanda:


Cieszyn. Cukiernia Halina w kolorystyce subtelnej:


Cieszyn. Kwiaciarnia Mariusz, do Haliny mi pasowało:


i to mi sie podobało:


Anioł z apteki - w dreadach. Rafał, jakby kto nie wieddział:


Flamekoł!:


nawet nie próbowalismy!


to już Wisła. Tu jedna z rywalizujących grup Górali Andyjskich. Ta druga miała mniejsza siłe przebicia i mniej widowni, ale zagłuszała skutecznie.


kino w Wisle:


aranżacja z Wisły w kolorze czerwonym: wszystko tu jest w tym budynku:


za to wrózki Niema:

Opava -Ostrava (tu pożegnaliśmy

Wtorek, 5 sierpnia 2008 · Komentarze(4)
Opava -Ostrava (tu pożegnaliśmy sie z Jacu)-Orlova -Lazy -Dolni Sucha -Horni Sucha -Novy Svet (zupełnie jak ten zespół:) -Albrechtice -Cervenky -Stanislavice -Cesky Tesin -Cieszyn
nocleg na kampingu

fontanna w Opavie:


industrial: Lazy:


ten pan z tyłu ma główki kapusty. tak poginał, że dopiero daleko poźniej żesmy go wyprzedzili...


landszaft z drutami:


dotarlismy do Cieszyna, juz bez Jacka, który w Ostravie odłaczył i pojechał do Kedzierzyna Koźle na pociąg. A tu Pobułki w Cieszynie:


z miejscówki na jedzenie:

Jarnołtówek - Opava
nocleg

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · Komentarze(3)
Jarnołtówek - Opava
nocleg w Opavie u straszliwej Dagmar!
tu był jakiś teren ale nie pamietam ile, Pobułki, pamietasz? to tu napadł Cię pastuch?

chłopaki robią sniadanie na tarasie u miłej pani Sołtysowej z Jarnołtówka:)


...a za to Pani Sołtysowa narobiła sadzonek:


wjechalismy znowu w Czechy;) miałam taka przerzutke kiedyś!


plakat:


bloki w landszafcie:


Wojtek przyłozył pastuchowi elektrycznemu a ten po chamsku mu oddał: akcja ratunkowa:


miejsce tego dramatycznego zdarzenia:


potem sie wypogodziło, ale ja jakos opadłam z sił, starczyło mi jej na pstrykniecie pasków:


landszaften urocze, ale trzeba szybko juz do Opavy:


moze jeszcze jeden:

Ceska Ves - Głuchołazy - a potem

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
Ceska Ves - Głuchołazy - a potem to juz takie nudy że nie wiem. Wpakowalismy sie w szlak pieszy, było bardzo nudno bo przez jakis czas musielismy rowery przepychac popychać i przenosić przez drzewa, ja sie wywaliłam w krzaki tak ze rower mnie nakrył i w ogole nie mogłam wstać, no nudy po prostu! Takie, że w Jarnołtówku znaleźlilsmy spanie, zostawilismy sakwy i pojechalismy ponudzić się w Górach Opawskich terenowo. Potem wrócilismy do Jarnołtówka.

cos grzebię:


jak usłyszelismy od przechodzących dziewczyn, nastąpniecie na tego kozła w Głuchołazach przynosi pecha. Pobułki w niego wdepnał, nieszczęsny:


rower uzbrojony:


rower ozdobny:


strasznie nudny ten szlak:


paski:


wieża na szlaku przygranicznym w Opawskich:


..i nudny podjazd do niej:


widoczek:


babsko:

Orłowiec -Złoty Stok - Ceska

Sobota, 2 sierpnia 2008 · Komentarze(2)
Orłowiec -Złoty Stok - Ceska Ves
dokładna trase wpisze pozniej bo musze znalezc na mapie
w Złotym Stoku dołączył do nas Kulega Jacu który z nami musiał wytrzymywać aż trzy dni:D
W każdym razie do tej pory mieliśmy mantrę, ktora nam się ułozyła na podjezdzie pod Przełęcz Karkonoską, która brzmiała "jest co robić" , powtarzalismy to czesto i nieodmiennie nas to bawiło
W Jaworniku powstała nowa mantra za sprawa napotkanego starszego bajkera, który twierdził ze obrana przez nas trasa to same nudy pola i nic więcej. No cóż nie uwierzylismy mu i sie okazało że rzeczywiscie potem tak jak mówił były straszne nudy. To znaczy nudne terenowe podjazdy w nudnym lesie, i litry potu wylewane. Nudy jak nic. Od tej pory jak tylko jechalismy po jakims trudniejszym odcinku - morderczy podjazd, błocko, niepodjezdżalny fragment, mówilismy: ale nudy.

ładne zielone drzwi w Javorniku:


widok na Javornik:


dołaczył do nas Jacek, Wojtek albo się wzruszył albo smarka:


Jacu chciał tu zjechać na dół. Nie wyrazilismy zachwytu:


niestety nieostry papier toaltowy Top Tupiący!

Miedzylesie -Różanka -Domaszków

Piątek, 1 sierpnia 2008 · Komentarze(5)
Miedzylesie -Różanka -Domaszków -Jaworki -Idzików -Przełecz Puchaczówka -Stronie Śląskie (obiad!) -lasem i rozdroże jakies tam -Ladek Zdrój -Orłowiec

rano trzeba jechać dalej, pogoda piekną aż za - upał!


w Różance kolejny konkursowy przystanek:


Pobułki i Róze Trzy w Rózance:


ruiny zamku gdzie tylko ja poszłam, bo Pobułki nie chciał:


i kolejny konkursowy przystanek w Domaszkowie! nawet kwiatki tu wiszą!:


naprawde ładny! (inne przystanki konkursowe znajdziecie u Jatylkopobulki, jak wstawi jakies fotki;)


kolejny landszafcik.


z noclegu w Orłowcu: Ozdoba -mroczna wiewiórka w girlandzie:

Lasówka - Autostradą Sudecką

Czwartek, 31 lipca 2008 · Komentarze(2)
Lasówka - Autostradą Sudecką która nie jest jednakowoż autostrada wielopasmową ale mało uczęszczaną przez samochody (za to często przez kolarzy których tu paru spotkaliśmy) drogą widokową - Droga nad Dzika Orlicą -Poniatów -Niemojów - Miedzylesie

W Miedzylesiu sie rozlokowalismy, poszlismy sobie na obiad, wrócilismy i pojechalismy bezsakwowo na spacerek który miał byc lajtowy ale jakos to nie wyszło, nie wiem czemu.

Trasa spacerku wieczornego bezsakwowego: Miedzylesie -Dolnik -Pisary -Potoczek - Jodłów -wąwóz Głosny Potok -Goworów, Szklarnia -Miedzylesie

usmiech rano nas powitał na scianie w schronisku Szarotka:


starzy ludzie rano nie mają co robić, wyłaża przed schronisko i fotografuja np. kursy spadochronowe:


a wiewiórki właża wysoko i obstrykuja noclegownie i Pobułki:


sruuu w dół po Sudeckiej!:


po drodze piekne landszafty:


to już naprawdę Dzika Orlica:


tu jakby spokojniejsza:


no i na zjezdzie do Miedzylesia: pana


Świety ubabrał sobie dwa paluszki:


no!


dziwne drzwi do piekarni w Miedzylesiu: wilk w lesie w otoczeniu rogalików. Pod wilkiem były za to sceny typowo piekarskie.


w okolicach Miedzylesia odbywał sie konkurs na najładniejszy przystanek. Oto pierwszy z jakim sie zetknelismy, w Dolniku:


Głosny Potok: wycieczka która miała byc lajtowym spacerkiem rowerowym bezsakwowym


zmierzch zapada trzeba na kwaterę wracać:

Sierpnica -Przełecz Sokola -Sokolec

Środa, 30 lipca 2008 · Komentarze(0)
Sierpnica -Przełecz Sokola -Sokolec -Ludwikowice Kłodzkie -Nowa Ruda -na Tłumaczów -Tłumaczów -Gajów -Radków - Góry Stołowe -szlakiem rowerowym Krzywą Drogą;) -Batorów -Szczytna (tu wyczerp nastapił wiec poszlismy na obiad wielki i bardzo dobry) - i na przestrzał przez Góry Bystrzyckie do Lasówki do schroniska Szarotka, polecam jako noclegownię:D

dzik smutny i dzik wesoły (aranzacja ścienna mysliwska z noclegu w Sierpnicy)


landszafcik z chateczką:


w końcu to dolina widoków:


pryska na rynku w Radkowie:


Ratusz w Radkowie. Mi sie tam podoba:


detal fontanny w Radkowie:)


a kwiatki i bloki z rynku zgrane z Ratuszem:)


podparta kamienna gęba w Górach Stołowych:


rowerzyści nałogowcy: