Dzisiaj w większej grupie: Poznań-Swarzędz-Uzarzewo-Biskupice-Promienko-i do Zielonki, po Zielonce pokombinowane:) Kapiel w jeziorze pierwszy raz w tym roku:) cieplutka woda
z Poznania do Puszczykowa nad Wartą, potem Mosina, Czempiń, Racot, Manieczki (tak tak te slynne Manieczki) Mosina, Puszczykowo i do Poznania, potem przelot miastem. Upał potworny, ale miłe towarzystwo:) Ilosci wypitych płynów - olbrzymie
dzisiaj WPN - i piekna gleba na zjezdzie nad jezioro Jarosławieckie:) Upał straszny-miałam sie jeszcze gdzies przejechac dalej, ale wymiękłam niestety do nadrobienia jutro!:)
dzisiaj trasa do Środy Wielkopolskiej powrót mocno kombinowany:Słupia Wielka,Śnieciska,Polwica (Polędwica?),Łękno, Kaleje, Czmoń, Radzewo,Radzewice, a potem przez las, taki śmieszny mostek i wkoło stodoły;),Żerniki, Tulce, Garby i do Poznania mam spalony pysk i nie tylko pysk
Nareszcie w terenie i to bardzo ładnym - trasa do Obornik jest naprawdę urokliwa. Z powrotem było równie ładnie - kwiaty po pachi, podstępne kałuże, rower znowu jak nieboskie stworzenie upaćkany, ja też:) Powrót trochę przez okolice Śnieżycowego Jaru, trochę przez Puszczę Zielonkę...Kwitnących głogów mnóstwo:)
Wyłączyli mi prad na parę godzin, skutkiem czego mogłam sobie pojechać na wycieczkę (przymusowe wolne) Pojechałam do Gniezna...Po drodze gonił i obszczekał mnie niesympatyczny Burek i o prawie zawał przyprawił bażant. Wybił mi juz 1000 km na nowym rowerze - niezle chyba jak od czasu zakupu:) Pobładziłam trochę, w konsekwencji km wyszło ile wyszło (przewidywałam jednak troche mniej) Taaaak, błądzic to ja umiem niezwykle efektownie tych terenowych kilometrów niestety tym razem mniej - ale jutro sie poprawię. ja jednak nie lubię asfaltu ehhhhh... Zabłociłam rower i siebie - wyglądamy jak nieboskie stworzenia...