po rusku:) to znaczy, po ruskim jazyku przewietrzyć się. Z czystym sumieniem można zapisać: 5,5 (najprościejszy wariat dojazdu nad Maltę)+6(duże kółko maltańskie)+5,5(najprościejszy wariat odjazdu z Malty), co razem nam daje rześkie 17km na żółtku. Widziałam dwóch rowerzystów, jeden był popierniczjącym prolsem a drugi na prolsa nie wyglądał, ale popierniczał jesczez bardziej...
z rana do biedrony, a potem na pociag do Lublińca. Z Lublińca z ekipą do wiaty, gdzie czekała reszta towarzystwa. Bombowy nocleg w wiacie, w sumie ciepło mi było nawet. Kilometry terenowe ciężko okreslić z racji sniegu....częśc była po polu i lesie, ale nie bardzo kojarzę ile.
rowerowa przejażdżka w tempie najpierw zakorkowanym a potem spacerowym nad rusałkę i strzeszynek z rowerem i farbkami.
Przy okazji pomiary: nad Rusałkę z chaty ------> 2,5km wytrzymałosć bez rękawiczek----> trzy dość szybkie szkice farbką (razem około 20 minut łącznie z czekaniem na obeschnięcie)
na russkij, wzięłam nie ten rowerozamykacz i trzeba było wrócić do chaty po właściwy. Potem na basen, instruktor dowalił tysiące basenów żabą, a to nie jest mój styl. Szczerze mówiac, ja po prostu nie umiem tym pływać. Tzn. radzę sobie, ale nie wyścigowo, nawet nie przyzwoicie:/ Dostałam takiego skurczu, że musiałam wyleźć z basenu O_o żeby się jakoś go pozbyć. Na szczęście potem już były ludzkie style-kraule i delfiny. Nie mam pojęcia, co u diabła robię z tym klasykiem źle.
przeprowadziłam kilka pomiarów bo nie mogłam spać. i tak w jedną stronę/na ruski nr 1--->1.3km w jedną stronę/na ruski nr 2--->3km w jedną stronę/po kredki --->2km na Maltę/wariant najprościejszy--->5,5km z basenu wariant najprościejszy--->3,62km duże kółko maltańskie / pomiary przeprowadziłam 3, jeden się nie udał, a dwa kolejne wykazały raz 5,93km a drugi raz 6km należałoby zmierzyć jeszcze odległości: do mapiarni do biblioteki do dentysty do lydla do netto do teskoł i do biedronki:) to jak znowu nie będę mogła spać...