Rusałka - Strzeszynek - Kiekrz - Złotniki - Rez. Morasko - Poznań W śniegu i mgle, w przemiłym towarzystwie koleżanki Beaty. Jak wracałyśmy, zachciało nam się herbaty i proszę sobie wyobrazić, że pozwolono nam wprowadzic rowery do kej ef si. Nie dość że pozwolono - sami zaproponowali! Cuda wianki.
Wronki - Paszczą Notecką - Mokrz - Chojno - do Sierakowa - herbatka kawka żurek w sierakowskiej Jamie - nawrót do Wronek inaczej - szlakiem dyskretnym nadzwyczaj -Pakawie -Pożarowo - Biezdrowo - Wronki pkp -i do Poznania z dworca do domu Uczyniliśmy kolejną obserwację co do grzania lasu w zimie. Jak wiadomo, las zimą grzeje. Otóż dziś okazało się, że sosnowy grzeje bardziej niż liściasty.
Malta - Łęgi Debińskie - Nadwarciański - Puszczykowskie Góry - Jezioro Jarosławieckie - Jezioro Góreckie czerwonym pieszym az do plażki z widokiem na Zamkową - hurra można przejechać rowerem na Zamkową - powrót wzdłuż brzegów Góreckiego oczywiście jeziorem skoro się da! -do skrzyżowania szlaków i na Kociołek - Osowa Gora tym razem od strony lajt -Mosina Pożegowo - Puszczykowo - herbata kawa zupa w Obiadach Domowych koło torów w Puszczykowie - R9 do Poznania. Długa i fajna wycieczka w przesympatycznym towarzystwie, pierwszy raz na Wyspie Zamkowej:) ponieważ licznik z poczatku cos nie teges i nie stykał, czasu nie wpisuję, ale średnia musiała wyjść jakoś nisko, no bo wiekszośc była snieżnieleśnieterenowo.
takie zamarznięte jezioro to kupa radości dla rowerzystów, dziecków na sankach i dla Rodziców Pociągowych. Były też rozradowane psy, łyżwiarze, oraz narciarze i tak dalej i w ten deseń.
ruiny zameczku na Wyspie Zamkowej na Jeziorze Góreckim:
fryz z dziurą:
zatrzęsienie łuczków:
niewiele z niego zostało:
korzystając z takiej okazji, kolejne grupy zdobywców Wyspy Zamkowej nadciągają całymi rodzinami (Góreckie jest objęte ochroną i nie wolno w nim pływać, więc przepłynięcie na Wyspę grozi mandatem albo czyms tam)
koleżanka Beata stojąc na Jeziorze Kociołek pokazuje mi coś ale nie pamietam co.
Pierwszostyczniowy noworoczny samotny wyjazd intencjonalny do WPN. Tempo ślimaczo kacowe, wszelkie wstrząsy były bowiem źle tolerowane. No a poza tym ślisko. Nadwarciański rowerowy, Puszczykowskie Góry, Jez. Jarosławieckie objechane dodatkowo wkoło, potem przez las na Wiry, Wiry, Łęczyca, Luboń, Poznań. Z początku dość zimno, wracając miałam wrażenie że się ociepliło, ale za to krajobraz zdecydowanie stracił na urodzie. Z nieba leciało coś jak biała kaszka manna, potem przestało.