Tym razem bezsakwowo, bo u Pani

Czwartek, 7 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
Tym razem bezsakwowo, bo u Pani z Wisły Malinki było tak fajnie że postanowilismy tam sobie zostać jeszcze.
Wisła Malinka - na jez.Czerniańskie -ohydna rezydencja prezydenta - Przełecz Szarcula -Stecówka - jakoś do Istebnej i Koniakowa, potem z errorami i bardzo nudnym zjazdem na którym sie szło zabić a potem równie nudnym podjazdem na którym szło wypluć płuca gdzies tam, pozniej spotkalismy turystke piesza która wprowadziła nas troche w bład w zwiazku z czym troszke jeszcze podjezdzalismy bonusowo - potem Kamesznica - potem taki nudny kamienisty zjazd -no i kłopot bo mi gdzies zgineła mapa -przez Cierpiec? Cierniec? cos na CI:)czy cos takiego - poprawię jak znajdę - w kazdym razie tez error był po drodze -Węgierska Górka - Żabnica - potem pojechalismy do góry, potem pobładziliśmy i zjechalismy do Żabnicy z powrotem - Wegierska Górka znowu -i juz było ciemno no to szybko na Żywiec - potem na Szczyrk. W Szczyrku to sie juz zrobiła 21, więc ciemno a tu do domu daleko, no ale jakims cudem dojechaliśmy z powrotem do Wisły Malinki, ja prawie zamarzłam a dodatkowo miałam okropnego stracha jechac tak po nocy, że zjadę z tego asfaltu gdzies w dół w krzory...
Jak wreszcie dotarlismy to bylismy okropnie wyczerpani. Kapiel piwo jedzenie i spać.

Kot Garfield na podwórku sklepu spozywczego w Wiśle Malince:


zapora:


landszaften z wodą:


w Stecówce ustawiła sie długa kolejka do konia:


kwiatuszki:


okienka w chałupce:


daszek:


zjeżdzamy do Kamesznicy:


ale sie wykrzywiła biedulka:


stópki i słoik z kokardką:


paski!


wjechalismy w teren znowu od Żabnicy, oj jaki nudny podjazd był:




po takich nudach to odpoczynek konieczny:


Hela bedzie traktorzystką? Albo Kołchoźnica, tylko gdzie Robotnik?


ale nudno:

Komentarze (7)

Też bym się bała chociaż nie należę do tych strachliwych ;D
Pozdrawiam ;)

kosma100 00:51 czwartek, 14 sierpnia 2008

jestem może kobita..moze głupia...ale nie tak żeby nie brac swiatła przedniego ze soba, gdy nie wiadomo kiedy wrócę;) linie czasem były, a czasem nie bardzo, nawet ta srodkowa jakas pozacierana była miejscami. Balam sie i tyle, strachliwa jestem, no i przemarznieta byłam i zmeczona, przeciez cały dzień żesmy pokazywali żesmy nie gorsi od tych na kellysach, którzy tego docenić nie mogli, bo nie widzieli, ale dla naszej wlasnej satysfakcji...

tatanka 13:55 środa, 13 sierpnia 2008

A miałaś dobre przednie światło? I czy były linie na brzegu szosy? Ale skoro byłaś przestraszona, to prawdopodobnie odpowiedź na co najmniej jedno z tych pytań brzmi "nie" :p

aard 00:34 środa, 13 sierpnia 2008

prawdę mowiac, to byłam tragicznie przestraszona.

tatanka 18:36 wtorek, 12 sierpnia 2008

Ależ piękne przeżycia. Mam to szczęście, że wiem, o czym piszesz - po alpejskim zjeździe (1500 metrów z Paso di Gavia w dół między godziną 22 a 24) mogę sobie wyorazić Wasze przeżycia między przełęczą Salmopolską a Wisłą, zwłaszcza, że droga tam solidnie kręta... GRATU! :)

aard 17:04 wtorek, 12 sierpnia 2008

Cisiec?

jatylkopobulki 21:39 niedziela, 10 sierpnia 2008

aparaci dnia Wam nie starczyło na te górskie wojaże ;)))

Aga 12:38 niedziela, 10 sierpnia 2008
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!