17 dzień - Polska

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(9)
Komańcza - Rzepedź - Szczawne - Kulaszne - Zagórz - akuku pociagu nie ma - Sanok - Brzozów - Rzeszów - pociąg i do Poznania

Ostatni dzień wyprawy. Wielkie dzięki dla Towarzysza Jacka:)
Za duchowo-esemesowe towarzystwo i wsparcie - podziękowania dla Aldony, Macieja i oczywiscie Nietylkopobułki Wojtka. Dzięki Kochani:D

Postaram się uzupełnić te suche wpisy kilometrażowo-miejscówkowe o tekst i zdjęcia.
Szybkie podsumowanie:
żadnego laczka nie złapaliśmy (cud czy co?)
za to w moim rowerze napęd został zarżnięty prawie na śmierć.
Jedno zatrucie pokarmowe dwudniówkowe Jacka, a ja miałam parę mało spektakularnych wywrotek przy prędkosci niemal zerowej na ukraińskich wybojach (skończyło sie na siniakach)
Ukraina to niezwykle interesujący kraj, dała momentami nieźle w kość, wrażenia bezcenne:) Dane było zaledwie jej troszeczkę posmakować, ale przecież zawsze można tam wrócić. Co też mam zamiar zrobić:)
Rumunia dalej barwna i życzliwa. Przynajmniej tam, gdzie byliśmy.
Węgry i Słowacja - bylismy właściwie tylko chwilowo przejazdem, i juz gonił nas czas, więc jeżeli się zmobilizuję, to napiszę pod odpowiednimi datami o wrażeniach.

Ten ostatni dzień miał byc właściwie taki, że z Zagórza mielismy pojechać pociągami do Rzeszowa. Jednak na stacji pkp w Zagórzu - a kuku - okazało się, że ni cholery nie pojedziemy. Podszedł do nas pan kierowca autobusu zastepczego za pociąg i zaczął nam zawile i kilkukrotnie tłumaczyć, że nie umiemy czytać rozkładu jazdy, że wisi jakaś karteczka, że są jakies małe literki k oznaczajace że interesujące nas pociągi nie jeżdżą. No dobra, pan sobie potłumaczył, ale co z tego:) Potem zaczął mówić, że by nas wziął z rowerami, ale nie weźmie, bo potem tłum turystów z plecakami nie będzie miał gdzie włożyć plecaków (jeżeli w luku autobusu bedą nasze rowery) I zaproponował, żebysmy jechali do Sanoka, i tam prosili kierowców. Dość skołowani, a również poirytowani(w końcu o nic go nie prosiliśmy, a z przemowy kierowcy nie wynikało jasno, czy nas chce wziąść, czy też nie) pożegnaliśmy się z panem i pojechaliśmy do Rzeszowa rowerami i tyle.
Niestety droga była z tych głównych, a potem zrobiła się jeszcze główniejsza - więc dla mnie to był koszmar, mimo ruchu zapewne mniejszego niż normalnie w tygodniu. Za to satysfakcja bezcenna (przybylismy do Rzeszowa przed tym samym panem kierowcą - on jeszcze jechał do Jasła) - widział nas, ale czy poznał? Nie wiem. W każdym razie nie zamachał:(
Tłum turystów z plecakami wysiadł z jego autobusu w liczbie jednego oplecakowanego + paru podróżnych bezbagażowych:D
Nie mam za złe, skąd. W sumie nawet zabawne:)
Gdyby tylko ta droga nie była taka główna, to by było zupełnie okej. Po prostu psychicznie bylismy przygotowani na 30-kilometrowy lajcik, a wyszło, że musielismy dłużej i pod presją, że nam pociąg zwieje jak za wolno pojedziemy.
Byliśmy 2 godziny przed odjazdem, więc jeszcze zdązylismy sie najeść i zakupy zrobić na drogę w pociągu.
Pierwszy raz zabrano mi w pociągu piwo (miałam jedno, ale zdązyłam prawie całe wypić:) Wiem, że nie wolno alkoholu w pociagu, to z jednej strony, ale jak to się ma do tego, że potrafią jechać kolesie nawaleni jak bąki i doprawiać się jeszcze na zaś, robić burdel i im jakoś nie zabierają.
No dobra, w tym pociagu akurat bałaganu nie było, nawet tłoku nie było.
Odżałuję jakos te dwa ostatnie łyki.
Ale dodatkowo wyszli jacyś panowie zapalić na peron w Krakowie Płaszowie - w sumie miło z ich strony, bo nie dymyli na korytarzu - i tez rozumiem, ze na peronach zakaz palenia. Hehe, ale jesli podchodzi do nich czterech ochroniarzy, z których dwóch też akurat pali, i każą gasić cigarety panom, bo na peronie nie wolno, to już trochę coś nie halo:)
Dobra, dobra, czepiam się po prostu.

I tak było cudownie.

Komentarze (9)

Faktycznie trasa jest jedna z główniejszych;) Krajówka... Ale chociaż lekko z górki było:)

kundello21 11:01 czwartek, 21 października 2010

Mógłbym zacytować Olka (chyba) w tym miejscu, ale byłoby to niegrzeczne :D
I sam tak mam, też mi się nie chce. No chyba, że lustrzanką...

na_wrotki 09:46 środa, 9 września 2009

bedą, będą, przygotowuję - ale jacek zrobił o niebo ciekawsze i 3 razy więcej.
ja jakoś nie miałam zapału do fotek...

tatanka 08:55 środa, 9 września 2009

Ajajaj, zazdroszczę... Fajnie czasem dostać eskę z zagramanicy :)
Pozdr i wyrazy
P.S. Czekam na fotki :)

na_wrotki 08:50 środa, 9 września 2009

Nie, nie, nie wlepili żadnego mandatu ani mnie za picie piwa, ani panom za palenie na pustym peronie w środku nocy:D
W ogóle byli bardzo uprzejmi, nie można narzekac:D

tatanka 09:05 wtorek, 8 września 2009

no własnie za szybko Aard za szybko, dla mnie jeszcze ze dwa tygodnie mogłyby być! Ahhhh

Pewnie Jurasku, pany od porządków nie są w stanie popsuc humoru, czasem nawet sa w stanie go poprawić, jeżeli cos jest wystarczająco absurdalne:D

tatanka 09:02 wtorek, 8 września 2009

Ale mandatu za palenie im nie wlepili, tak? :P

aard 09:00 wtorek, 8 września 2009

Ale szybko zleciało, ech... A Wam pewnie jeszcze szybciej... Witajcie :D

aard 08:56 wtorek, 8 września 2009

alem siem nawzdychał , a i pazury obgryzł z zazdrości
co tam jakieś śmieszne pany od porządków jak pół świata pod nogami leży

jurasek 08:51 wtorek, 8 września 2009
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!