obrusałkować Rusałkę. Trochę nudno tak w kółko, ale Rusałka jest blisko, i jakby kto dzwonił ze zleceniem, to zawsze mogę zaraz wrócić do chaty. Poza tym śnieg uatrakcyjnia w znacznym stopniu znany teren. Zestaw społeczny ten sam jaki był poprzedniego dnia - dodatkowo widziałam hokeistę. Spotkałam też tę samą miłą Panią na nartach biegowych z srebrnym psiskiem, co wczoraj.
w drodze powrotnej postanowiłam sfotografować oboczność regionalną:
kanał lewy, kanał prawy:
Dominik w kosmosie:
Komentarze (2)
ale ja sie akurat cieszę że spotkałam tę Panią:D Po prostu nie bardzo lubię jezdzic w kółko Rusałki (ani Malty) Ale jadę, bo mam blisko, i tak jak pisałam - moge migiem wrócic. To nie jest zła opcja, jak jest zimno, i srodek tygodnia. Teraz jest fajniej, bo śnieg. MPK też dla mnie jest nie do zniesienia. W MPK moim zdaniem bardzo łatwo się zarazić jakąś grypą albo innym czymś. Wysłuchujesz jakiś pierdół, które za diabła cię nie interesują. Zazwyczaj idę piechotą, jak mam wybór:)
Ja mialem podobny syndrom jak jeszcze jezdzilem do pracy MPK - ci sami ludzie na tych samych miejscach w autobusie, facet kupujacy zawsze o tej samej porze ta sama gazete w kiosku, ten sam pies prowadzacy tego samego wlasciciela na spacer ;). Koszmar. Na szczescie przesiadka na rower to wszystko zmienila ;).