tyż lubię tam i siam. prosto jest nudno.
tatanka 23:30 środa, 25 czerwca 2008
jakby miec cały czas wiater w dupsko tez byłoby nudno.
bo ja to lubię się pokręcić tam i siam, a nie tylko drogą prostą - i stąd raz mam z wiatrem, a raz pod wiatr, nawet jeśli ogólnie jest wiatr boczny.
huann 23:10 środa, 25 czerwca 2008
no ale wówczas - nie byłoby co wspominać...
tatanka 22:44 środa, 25 czerwca 2008
Dlatego kiedy naprawdę solidnie wieje, to trzeba jechać... z wiatrem :)
aard 21:37 środa, 25 czerwca 2008
a ja w sumie to nawet lubie wiatr...czasem...
tatanka 23:52 wtorek, 24 czerwca 2008
no, ale kiedys to mi naprawde przeszkadzal na wycieczce w lutym czy w grudniu
jechałysmy z kuleżanką i sie NIE DAłO NO NIE DAłO jechac szybciej niż z powalająca predkościa 7 km na godzinę:D no, w porywach do 10/h ale to z bólem:D
ale przynajmniej teraz możemy sobie zawsze powiedziec: wiatr? to jest wiatr? pamięteasz ten co w tym Tucznie był...
oj tam zaraz do Sulejowa: http://aard.bikestats.pl/index.php?work=blog2&uid=1947&did=99409#comments
huann 23:41 wtorek, 24 czerwca 2008
zarżnąć też nie było się czym, gdyby nie to cholerne wietrzycho...
Huann pognała do Sulejowa...
aard 10:04 wtorek, 24 czerwca 2008
Ciekawe, kiedy uda się nam równocześnie mieć dzień wolny... ;)
ino siebie nie zarżnij...
tatanka 00:30 wtorek, 24 czerwca 2008
a dziękuję, aczkolwiek Efekt to był w Postękalicach!:D od pewnego momentu starsze fotki są niestety nie podpisane, ani nie zmapowane, ale czasem sam obraz przemawia w sposób wystarczający jak mniem :)
huann 23:57 poniedziałek, 23 czerwca 2008
no i jeszcze jest galeria rowerowa Huann cz. 1 (odnośnik po prawej w galerii oglądanej przez Ciebie) - życzę miłego przesytu obrazkami ;)
no, a jutro jeden dzień wolnego - zarżnę zarżnę zarżnę Meridę!:D
Huann - dużo radości miałam z oglądania zdjęć, dzieki, od sobotniej wycieczki z jatylkopobulki sie tak nie usmialam, Efekt w Postękawicach oraz ta reklama z dostarczaną na miejsce paszą rulez:D:D a i tak dopiero obejrzalam dopiero od tam i siam do Przedborza Awaryjnego wiec jeszcze kupa smiechu przede mną
tatanka 23:29 poniedziałek, 23 czerwca 2008
Aard - jasne, w grudniu po południu jak mnie kuligiem kto pociagnie....jakiś kuń mechaniczny...
pozdroweros amigos:D
Daje się zaobserwować ciekawa prawidłowość - w każdym miesiącu jeździsz więcej niż poprzednim. Jak tak dalej pójdzie, to w grudniu zrobisz 5000 km! ;)
aard 21:27 poniedziałek, 23 czerwca 2008
wielkie dzięki za link do galerii! dzisiejszy wieczór - już wiem czym mam zajety:)
tatanka 13:13 poniedziałek, 23 czerwca 2008
na razie zrobiłam tylko szybki luk w jeden z albumów i na co natrafiłam, oczywiscie na achtung wiewiór!:D:D
Teraz juz wiem ze musze obejrzec wszystko:D:D
skromność - skromnością - ale wiem po sobie, że jak pod koniec maja pojechałem zestaw 190+150 w dwa dni, z czego jakaś 1/4 w terenie, a jeszcze bywało pod wiatr, to potem nie lubiłem mojej Meridy, oj nie. i było tak przynajmniej jeden dzień:)
huann 08:31 poniedziałek, 23 czerwca 2008
przy okazji: zapraszam na rowerofotkogalerię:
http://picasaweb.google.com/huann.rower2
pozdrowerzysko!
Chłopaki, bardzo Wam dziekuję:D
tatanka 00:39 poniedziałek, 23 czerwca 2008
W zeszłym roku nie byłabym w stanie, zapewne...
W tym roku od poczatku myslałam o czekajacej mnie wyprawie...wspaniałej...która z przyczyn wypadkowych mojej Drogiej Kochanej Kuleżanki - się nie odbędzie, ale przeciez nie ucieknie!
Starałam sie więc zrobic z sobą co możliwe, by nie paść trupem na wyprawie.
Nawet przestałam jarać na wycieczkach (pozawycieczkowo niestety palę dalej i nikomu nie polecam)
Skutkiem czego poprawiłam trochę formę z czego niezmiernie się cieszę, ale świadoma jestem, że ona (to jest forma) szybciutko potrafi zwiać:D
A z moim trybem życia i pracy o to nietrudno. Odpukać!
Zgadzam się z Huann - dwie takie trasy pod rząd (jeszcze z taaakim udziałem terenu!) znamionują niebłahą formę. Gratulu ju :)
aard 00:15 poniedziałek, 23 czerwca 2008