Zapewne przewidywałam więcej, ale tak to jest, jak człowiek zachleje przy ognisku, a potem , kiedy próbuje wstać, zawrót głowy zmusza go do ponownego poziomu...No, przynajmniej na świeżym powietrzu poleżałam. A wieczorem czułam sie nieco lepiej - udało mi się podjechać nad jezioro i popływac...
jakieś dwa przejazdy do miasta i z powro, nie pamiętam kiedy były dokładnie, ale warte zapisania, ponieważ oba dokonane były w długiej spódnicy w sporym wietrze. Skutek był taki, że albo utrzymywać równowagę, albo utrzymywać spódnicę:D
no, po mapy. Mało mnie policja nie skasowała, stojąca sobie na całej szerokości pasa i otwierająca nagle drzwi od strony jezdni, jakżeby inaczej (niemalże przed moim kołem) Miałam oczy jak spodki do samej mapiarni z przestrachu. Zmiana łancucha