rusałka

Wtorek, 12 stycznia 2010 · Komentarze(2)
nad Rusałkę, czasu miałam około godziny (a i to mocno naciągnięte, że w ogóle był jakiś czas - ale ponieważ od rana wierciłam się jak jakiś owsik, to uznałam że juz lepiej isć i objechać kółko czy dwa niż sie dalej bezproduktywnie wiercić)
Śnieg na trasie wkole Rusałki juz całkiem ładnie udeptany i da się elegancko jechać. Niestety nie da się tego powiedzieć ani o drodze dojazdowej, ani o powrotnej:D - trochę przez glejdobreję, trochę musiałam prowadzić, troche na nielegalu po chodniku...
Rzecz jasna w trakcie obkółkowywania zadzwonił klient, co mnie wprowadziło w stan poczucia winy...

a wieczorem z koleżankami na basen, zajecia z instruktorem, który dał nam dzis wycisk.
zapamiętane:
300m ciągiem ćwiczenia do kraula
żabką same nogi nie pamiętam ile
...czarna dziura w pamięci...cos tu bylo ale co?
2 x 100m zmiennym - tylko ręce
2 x 100m zmiennym - tylko nogi
2 x 100m zmiennym - pełne style

Komentarze (2)

parafrazując słowa japońskiej piękności z niezapomnianego serialu Shogun - nie mogłabym żyć z taką hańbą;:)
skoro juz gdzieś palnęłam że pojadę....
a tak serio - pojeździłabym z ochotą dłużej, bo akurat i słońce wyszło, i żadnego wiatru, no ale rzeczywiście wisi nade mną zlecenie na jutro...

tatanka 17:32 wtorek, 12 stycznia 2010

No to jednak udało się coś dzisiaj przejechać :)

wilk 15:59 wtorek, 12 stycznia 2010
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!