rano do klienta na rozmowę. potem na russkij do Oli. wieczorem w deszczu na basen, gdzie trener postanowił na koniec zajęć nas wykończyć do reszty 4 x po setce stylem zmiennym. aż mi się juz wracać nie chciało...
najpierw na russkij do Oli, a potem na basen. zimno jak nie wiem, toteż się zakominiarkowałam i wyglądałam zapewne jak ufo. niestety nie mogę brać gianta na dojazd na basen, bo po wyjsciu mogłabym już go nie zastać, toteż pojechałam wagantem.
na basenie: ćwiczenia do kraula i do delfina, na zakończenie 4 x 25 delfin, wyszłam z basenu dośc padnięta, a jak pomyslałam że jeszcze rowerem do chaty to juz w ogóle. Ale w kominiarce było fajnie ciepło przynajmniej.