Jeżdżenie z errorami. Najpierw razem z kolegą do Środy, potem juz sama ze Środy na ( z malym errorem) Giecz, Neklę, potem wkradl się error kolejny i wylądowałam w Czerniejewie ( i przy okazji poza mapą którą posiadałam), Spotkalam tam dwóch sympatycznych panow na rowerach i starsza parę na skuterze i wypiłam w ich towarzystwie kawę oraz zorientowałam sie co do dalszej drogi. Potem do Pobiedzisk i przez Promno, Promienko, Biskupice, Uzarzewo, Gruszczyn do Poznania (tym tam leśnym i potem przez Maltę) Straszny upał, ale jechało sie całkiem dobrze.
wyładowywanie frustracji dookoła Malty, ale z małą wariacją terenową po drodze widziałam przewrócony rower, tłumaczacego sie kierowcę i policję (jakas kobieta miała wypadek, ale jej juz nie było - pewnie ją zabrała karetka) i wcale ten widok dobrze na mnie nie wplynał na Malcie jak zwykle nudy :P jak dobrze że jutro juz sobota
Nastapiła modyfikacja ponieważ musiałam podjechac do klienta. Rowerem rzecz jasna, za to po cywilu;)
kółka na Malcie nudne do porzygania, ale chciałam gdzies agresję wyładowac...
no ale na szczęście był chyba ten sam rowerzysta co go spotkałam w kwietniu, więc sobie jechałam za nim i starałam sie go nie stracić z oczu znowu, ale na drugim kółku nie zdążyłam przed kolejką maltańską i juz przepadł gdzies tam...zawsze to jakies motywujące takie plecy gdzies tam w przedzie, bo tak to na Malcie naprawdę się idzie zanudzić...No a z drugiej strony na szybką poranna przebiezkę jednak pasuje, blisko i w ogóle...Była tez kanarkowa para którą widziałam już kiedyś, wtedy byli w kanarkowych kurtkach a dzis chyba w kanarkowych bluzkach... Widzę po średniej dzisiejszej że stopień agresji był wyższy niz poprzednim razem na Malcie...:/