Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2008

Dystans całkowity:1143.56 km (w terenie 269.00 km; 23.52%)
Czas w ruchu:62:02
Średnia prędkość:18.43 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:67.27 km i 3h 38m
Więcej statystyk

Do klienta na rozmowę

Piątek, 11 lipca 2008 · Komentarze(7)
Do klienta na rozmowę biznesową. Po drodze zaczeło lać, to raz, po drugie, wykonałam efektowną glebę z hukiem na torowisku tramwajowym, ale poza leciutkim obtarciem nogi nic mi sie nie stało, rowerowi tez nic:) Ale co zrobiłam wrażenie na pół ulicy to moje... Potem miałam mały error z łańcuchem...Potem do klienta wparowałam uwalona nieco smarem...Potem wróciłam do domu.

kombinacja asfaltowo-leśna, z wiatrem

Środa, 9 lipca 2008 · Komentarze(4)
kombinacja asfaltowo-leśna, z wiatrem raz po pysku raz w plecki. Jechałam sobie wolno bo musiałam cos przemyśleć. Ale czasem wiatr naprzeciwny mnie trochę mobilizował a czasem wplecny popychał do przodu:)
No i dobrze ze był ten wiatr, bo nikogo dzis mobilizujacego do pedałowania nie spotkałam - dopiero jak wracałam wyprzedził mnie jakiś chłopak, za chwilę go wyprzedziłam ja, gonił mnie troszkę ale już sie nie dałam potem...szkoda że sie wczesniej nie pojawił, bo to było na krótkim końcowym odcinku...

modyfikacja popołudniowa: pojechałam wyegzekwować długi od klienta nastawiona bardzo bojowo. na miejscu okazało sie ze umowy czekają na moj podpis spokojnie od 3 tygodni...wypiłam więc herbatke pokoju i wróciłam do chaty.

wycieczka z Jarocina w kierunku

Sobota, 5 lipca 2008 · Komentarze(15)
wycieczka z Jarocina w kierunku Lichenia i z powrotem - działo się...zaraz opisze ale najpierw herbata

Najpierw z Poznania pociągiem do Jarocina,z kolegą, a w Jarocinie czekal na nas jatylkopobulki.
Pojechalismy TTR, potem na Grodziec i Chocz (gdzie miał czekać jeszcze jeden kolega ale jakos nie czekal bo mial inne sprawy)
no to pojechaliśmy dalej...
Potem przeprawa promowa w Slawsku.
Potem kolega z Konina poprowadził nas przez Puszczę Bieniszewską, klasztor i źródło św. Barnaby (kurcze musze sprawdzić co to za święty...)
Przy źródle niemożebnie cięły komary.
Mieliśmy sie wykąpać w jeziorze w Gosławicach - zjeżdżamy nad jezioro a tam - pożar, jeszcze niewielki ale szybko się rozprzestrzeniał bo dął wiatr i wszystko takie suche...
Jatylkopobulki zadzwonił po straż, kolega zaczał nosić wodę w worze na smieci, Jatylkopobulki z kolei w sakwie:) To zaalarmowało wypoczywających na plazy ludzi - i zmobilizowało do działania - jakiś Pan miejscowy pobiegł po wiadra i wszyscy zaczęli gasić ogień. Gdy przyjechała straż, ogień był ugaszony, ale rzecz jasna się jeszcze tliło, więc straż jeszcze porządnie zlała pogorzelisko z węża...Szok jak ten ogień pieruńsko szybko sie robił większy i większy...
Po akcji poszlismy sie wykąpać ...Potem do Lichenia obejrzeć kombinat religijny (kurcze, nie wiedziałam że takie to olbrzymie a jednocześnie w dośc dyskusyjnym guscie)
Nastepnie do Konina, gdzie kolega Michał pokazał nam miejsce do żeru...super nalesniki:)
Potem już z powrotem do Jarocina, Michał odprowadzil nas kawałek - i o rany okazało się że spory error nastapił w obliczeniach kilometrażowych:) Pomknęlismy do Jarocina, ale po jakims czasie sie stalo jasne że na pociąg 21.15 nie zdążymy, potem z kolei errorów kilka nawigacyjnych i dopadła nas ciemność co nawigację jeszcze utrudniło...Z jakiś pól dostalismy sie wreszcie na jedenastkę - no i na dodatek zaczeło padać - przygody muszą być, a co.
Jedenastką sprintem i z deszczem po pysku do Jarocina.
Zdazylismy na pociąg 23.56 (chyba cos koło tego), ja jeszcze wysępiłam papierosa od jakiegos uprzejmego Pana, bo juz mi sie okropnie chciało palić po tych emocjach, a od rana nie paliłam, no bo wycieczka rowerowa...
W pociag i do Poznania, i z dworca głównego w Poznaniu do domu.

do klienta zawieźć

Środa, 2 lipca 2008 · Komentarze(3)
do klienta zawieźć sidićku
potem na Maltę jedno kołeczko (znowu jakies kombinacje na przejściu ja nie mogę mam teraz opony utwardzone asfaltem:/
potem na deptak kupic sobie loda i zamówić tusz drukarkowy
potem do sklepu z mapami gdzie się wsciekłam
przy okazji zaczeła we mnie kiełkowac niebezpieczna myśl zwiazana z rowerem
kupiłam parę map i bardzo zła wróciłam do domu
chetnie bym sie przejechała wieczorem dla uspokojenia jakby dało radę...

do koleżanki w największych

Wtorek, 1 lipca 2008 · Komentarze(1)
do koleżanki w największych korasach, upał spaliny brrrrr i potem po cos do rowerowego. okropieństwo. musiałam spory kawał rower podprowadzić; nie cierpię upału w mieście....