Dwadzieścia kaemów z rozwalonym pedałem na wagancie;) do sklepu. Klasyczna lameta rowerowa...tylko za mało skrzypiało i nie miałam tym razem zawiewającej na głowę spódnicy.
jakieś dwa przejazdy do miasta i z powro, nie pamiętam kiedy były dokładnie, ale warte zapisania, ponieważ oba dokonane były w długiej spódnicy w sporym wietrze. Skutek był taki, że albo utrzymywać równowagę, albo utrzymywać spódnicę:D
no, po mapy. Mało mnie policja nie skasowała, stojąca sobie na całej szerokości pasa i otwierająca nagle drzwi od strony jezdni, jakżeby inaczej (niemalże przed moim kołem) Miałam oczy jak spodki do samej mapiarni z przestrachu. Zmiana łancucha