Pozbierane przejazdy do klientów i koleżanek, czysto praktyczne. szkoda, że nie mam czasu, bo było parę takich ladnych weekendów, eh a mialam nadzieje cała jesień przejeździć, no trudno...
Poznań - Luboń - Wiry - Komorniki - Szreniawa - kombinowanie po WPN bezszlakowe w duzej mierze, ale gdzies tam w pewnym momencie przez cały szlak czarny nad jez. Dymaczewskim i czerwony nad jez. Góreckim, powrót tez mocno wykombinowany na hurra, gdzie jest bardziej zarośnięte tam jadę;)
wycieczka głównie terenowa, dodatkowo czesciowo tempo zwiedzajace (czyli prowadzenie roweru) tak czy inaczej, czuje się dosc kiepsko i nie moge za szybko jechac. Obejrzenie ciekawego muzeum rolnictwa w Szreniawie - az wstyd że tam dotychczas nie byłam, wejscie na wieżę widokową (ale za mna weszli ludzie którzy mieli fatalna zadyszkę - mi nic nie było...może nie jest ze mna tak zle?;)
apel do kierowców: nie wiadomo tylko o którego dokladnie jeża chodzi...;)
do klyjenta i z powrotem, cos mi znowu pstryka w rowerze a chciałam rano skoczyc gdzies na chwilke dłuzej ale len mnie opanował, jak sie okazało - i dobrze, bo bym zmokła jak nieszczęście