Wpisy archiwalne w kategorii

z Jacem

Dystans całkowity:16929.39 km (w terenie 4791.00 km; 28.30%)
Czas w ruchu:585:43
Średnia prędkość:18.47 km/h
Liczba aktywności:208
Średnio na aktywność:81.39 km i 5h 02m
Więcej statystyk

Celem dzis był Wawrzyniec

Niedziela, 31 sierpnia 2008 · Komentarze(5)
Celem dzis był Wawrzyniec Świety w Winnej Górze, ale sie okazało że tamtejszy Wawrzyniec jest:
a) pomalowany na biało i to całkiem!
b) BEZ KRATY!
no trudno, sfotografowalismy Wawrzyńca Albinosa, w Środzie Wlkp. wypilismy kawkę, podczas lajtowej dzisiejszej wycieczki spaliłam, o zgrozo, chyba z 3 fajki a na koniec jeszcze wypiłam piwo i wypaliłam kolejne 3.Straszne i bardzo sie wstydzę:/
W drodze powrotnej jeszcze kątem oka zauważyłam Wawrzyńca-miniaturkę, wiec tez dołaczył do kolekcji Wawrzyńców.
W Środzie pożegnałam sie z Jatylkopobyułki który dał na Jarocin, a ja z Jacu pojechalismy żwawym nawet tempem do Poznania.
Dziekuje współtowarzyszom wery macz:D

z Jarocina do Poznania

Niedziela, 24 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
z Jarocina do Poznania przez różne takie drogi naokrężne. Z tego co pamietam to np był po drodze Rusocin. W tym roku kompletnie się nie postarali z tymi różami w Rusocinie (w zeszłym roku byłam tam z Koleżanką Aldonią i az mnie przytkało) Po drodze trochę przelotnych deszczyków, w Śremie pizza na pół z Jatylkopobułki bo trzeci towarzysz wyprawy zaniemógł na zoładek. Na szczęście po herbacie nastapila wyraźna poprawa i moglismy jechac dalej. Kórnik jeszcze był po drodze, potem nastapił kompletny nawigacyjny error zmęczenie oraz wyziębienie i Jatylkopobułki pojechal do Jarocina z Gądek a reszta wycieczki czyli Placek i ja niechlubnie zaczekaliśmy na pociag do Poznania do którego naprawdę mieliśmy już niewiele kilometrów. Ogólnie mi sie bardzo podobało jak zwykle:)

Opava -Ostrava (tu pożegnaliśmy

Wtorek, 5 sierpnia 2008 · Komentarze(4)
Opava -Ostrava (tu pożegnaliśmy sie z Jacu)-Orlova -Lazy -Dolni Sucha -Horni Sucha -Novy Svet (zupełnie jak ten zespół:) -Albrechtice -Cervenky -Stanislavice -Cesky Tesin -Cieszyn
nocleg na kampingu

fontanna w Opavie:


industrial: Lazy:


ten pan z tyłu ma główki kapusty. tak poginał, że dopiero daleko poźniej żesmy go wyprzedzili...


landszaft z drutami:


dotarlismy do Cieszyna, juz bez Jacka, który w Ostravie odłaczył i pojechał do Kedzierzyna Koźle na pociąg. A tu Pobułki w Cieszynie:


z miejscówki na jedzenie:

Jarnołtówek - Opava
nocleg

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · Komentarze(3)
Jarnołtówek - Opava
nocleg w Opavie u straszliwej Dagmar!
tu był jakiś teren ale nie pamietam ile, Pobułki, pamietasz? to tu napadł Cię pastuch?

chłopaki robią sniadanie na tarasie u miłej pani Sołtysowej z Jarnołtówka:)


...a za to Pani Sołtysowa narobiła sadzonek:


wjechalismy znowu w Czechy;) miałam taka przerzutke kiedyś!


plakat:


bloki w landszafcie:


Wojtek przyłozył pastuchowi elektrycznemu a ten po chamsku mu oddał: akcja ratunkowa:


miejsce tego dramatycznego zdarzenia:


potem sie wypogodziło, ale ja jakos opadłam z sił, starczyło mi jej na pstrykniecie pasków:


landszaften urocze, ale trzeba szybko juz do Opavy:


moze jeszcze jeden:

Ceska Ves - Głuchołazy - a potem

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · Komentarze(7)
Ceska Ves - Głuchołazy - a potem to juz takie nudy że nie wiem. Wpakowalismy sie w szlak pieszy, było bardzo nudno bo przez jakis czas musielismy rowery przepychac popychać i przenosić przez drzewa, ja sie wywaliłam w krzaki tak ze rower mnie nakrył i w ogole nie mogłam wstać, no nudy po prostu! Takie, że w Jarnołtówku znaleźlilsmy spanie, zostawilismy sakwy i pojechalismy ponudzić się w Górach Opawskich terenowo. Potem wrócilismy do Jarnołtówka.

cos grzebię:


jak usłyszelismy od przechodzących dziewczyn, nastąpniecie na tego kozła w Głuchołazach przynosi pecha. Pobułki w niego wdepnał, nieszczęsny:


rower uzbrojony:


rower ozdobny:


strasznie nudny ten szlak:


paski:


wieża na szlaku przygranicznym w Opawskich:


..i nudny podjazd do niej:


widoczek:


babsko:

Orłowiec -Złoty Stok - Ceska

Sobota, 2 sierpnia 2008 · Komentarze(2)
Orłowiec -Złoty Stok - Ceska Ves
dokładna trase wpisze pozniej bo musze znalezc na mapie
w Złotym Stoku dołączył do nas Kulega Jacu który z nami musiał wytrzymywać aż trzy dni:D
W każdym razie do tej pory mieliśmy mantrę, ktora nam się ułozyła na podjezdzie pod Przełęcz Karkonoską, która brzmiała "jest co robić" , powtarzalismy to czesto i nieodmiennie nas to bawiło
W Jaworniku powstała nowa mantra za sprawa napotkanego starszego bajkera, który twierdził ze obrana przez nas trasa to same nudy pola i nic więcej. No cóż nie uwierzylismy mu i sie okazało że rzeczywiscie potem tak jak mówił były straszne nudy. To znaczy nudne terenowe podjazdy w nudnym lesie, i litry potu wylewane. Nudy jak nic. Od tej pory jak tylko jechalismy po jakims trudniejszym odcinku - morderczy podjazd, błocko, niepodjezdżalny fragment, mówilismy: ale nudy.

ładne zielone drzwi w Javorniku:


widok na Javornik:


dołaczył do nas Jacek, Wojtek albo się wzruszył albo smarka:


Jacu chciał tu zjechać na dół. Nie wyrazilismy zachwytu:


niestety nieostry papier toaltowy Top Tupiący!

Lajtowa wycieczka imieninowo

Sobota, 26 lipca 2008 · Komentarze(6)
Kategoria z Jacem
Lajtowa wycieczka imieninowo - terenowa z dwukrotną kąpielą:)
Poznań -nadwarciański - Puszczykowskie Góry -Jaroslawieckie jez. (kapiel) - Góreckie -na Górę - Góra - Łódź (poznaniaki nie gęsi i też swoją Łódź mają a co) - Stęszew (lody!) - Trzebaw -Rosnówko -znowu Jarosławieckie od strony drugiej (kąpiel nr dwa!) - tą fajną drogą na Wiry - Wiry (lody nr 2!)-Luboń - Park papieski (tez mi park, łyso na razie tam jest) - i Poznań i dom.
mam aparat foto nowy i nawet zdjęcia robi.
Wycieczka odbyla sie w towarzystwie Kulegi Jacu za którym czasem ciężko nadążyć. Przynajmniej mnie.

wycieczka z Jarocina w kierunku

Sobota, 5 lipca 2008 · Komentarze(15)
wycieczka z Jarocina w kierunku Lichenia i z powrotem - działo się...zaraz opisze ale najpierw herbata

Najpierw z Poznania pociągiem do Jarocina,z kolegą, a w Jarocinie czekal na nas jatylkopobulki.
Pojechalismy TTR, potem na Grodziec i Chocz (gdzie miał czekać jeszcze jeden kolega ale jakos nie czekal bo mial inne sprawy)
no to pojechaliśmy dalej...
Potem przeprawa promowa w Slawsku.
Potem kolega z Konina poprowadził nas przez Puszczę Bieniszewską, klasztor i źródło św. Barnaby (kurcze musze sprawdzić co to za święty...)
Przy źródle niemożebnie cięły komary.
Mieliśmy sie wykąpać w jeziorze w Gosławicach - zjeżdżamy nad jezioro a tam - pożar, jeszcze niewielki ale szybko się rozprzestrzeniał bo dął wiatr i wszystko takie suche...
Jatylkopobulki zadzwonił po straż, kolega zaczał nosić wodę w worze na smieci, Jatylkopobulki z kolei w sakwie:) To zaalarmowało wypoczywających na plazy ludzi - i zmobilizowało do działania - jakiś Pan miejscowy pobiegł po wiadra i wszyscy zaczęli gasić ogień. Gdy przyjechała straż, ogień był ugaszony, ale rzecz jasna się jeszcze tliło, więc straż jeszcze porządnie zlała pogorzelisko z węża...Szok jak ten ogień pieruńsko szybko sie robił większy i większy...
Po akcji poszlismy sie wykąpać ...Potem do Lichenia obejrzeć kombinat religijny (kurcze, nie wiedziałam że takie to olbrzymie a jednocześnie w dośc dyskusyjnym guscie)
Nastepnie do Konina, gdzie kolega Michał pokazał nam miejsce do żeru...super nalesniki:)
Potem już z powrotem do Jarocina, Michał odprowadzil nas kawałek - i o rany okazało się że spory error nastapił w obliczeniach kilometrażowych:) Pomknęlismy do Jarocina, ale po jakims czasie sie stalo jasne że na pociąg 21.15 nie zdążymy, potem z kolei errorów kilka nawigacyjnych i dopadła nas ciemność co nawigację jeszcze utrudniło...Z jakiś pól dostalismy sie wreszcie na jedenastkę - no i na dodatek zaczeło padać - przygody muszą być, a co.
Jedenastką sprintem i z deszczem po pysku do Jarocina.
Zdazylismy na pociąg 23.56 (chyba cos koło tego), ja jeszcze wysępiłam papierosa od jakiegos uprzejmego Pana, bo juz mi sie okropnie chciało palić po tych emocjach, a od rana nie paliłam, no bo wycieczka rowerowa...
W pociag i do Poznania, i z dworca głównego w Poznaniu do domu.