Poznań - Malta -Gruszczyn - Biskupice - nad jez Brzostek - i z powrotem tą samą drogą. Nad Brzostkiem zaczęło troche padac, ale przestało. W powrotnej drodze najpierw spotkalismy Pustynną Burzę z Maciejem a potem Dejota.
Sieraków - Piaski - lasem lasem lasem slicznie czerwonym pieszym - Jeziorno - Bukówiec - Niedźwiad - Chojno - Mokrz - za Mokrzem error nawigacyjny skutkiem którego wyjechaliśmy ostatecznie na na droge nr 150 i nią do Wronek gdzie w pociąg i do Poznania.
Nietoperek - Kęszyca - żolty szlak pieszy wzdłuż MRU - Pniewo -kawałeczek za Pniewo - z powrotem Pniewo, Wysoka -Kęszyca Leśna - Kursko -Gorzyca -Głębokie -kawałek wzdłuż krajówki trójki na szczeście obok rowerówka, ciemno - asfaltówka na Kalsko - Emalia -Lubikowo - na krajówke 24(uff na szczęscie ruch znikomy) - Wierzbno -Gorzyń - zjazd na normalniejszą drogę na Międzychód - Międzychód - Sieraków
glównie oglądanie bunkrów z wierzchu:) potem po ciemaku nadrabianie opindalania się po asfaltówach do Sierakowa bezcenne wywarcie wrażenia na panach spod sklepu gdzieś chyba przed Lubikowem: daleko tymi rowerami..? do Sierakowa...do Sierakowa?!?! a wie pani ile to kilometrów?! no wiem...
trzydniówka listopadówka część 1. Trasa, fotki oraz km terenowe potem:)
Zbąszyń - Strzyżewo - Przychodzko - Łomnica - Trzciel - Miedzyrzecz - Nietoperek trasa między Międzyrzeczem a Nietoperkiem to byla krajówka, na którą żeśmy sie wdrapali i przerzucili rowery przez barierkę, na szczęscie pobocze bylo szerokie...Innej możliwosci juz za bardzo nie bylo ponieważ zrobilo się ciemno... Gdzieś za Przychodzkiem spotkaliśmy pana który zaprosil nas do obejrzenia zagrody dzików oraz krów czerwonych, natomiast jelenie ni dudu nie chcialy przyleźć.
dwudniówka jesienna ciąg dalszy Celinka -Parzynów - Tumidaj - Szklarka Myślniewska - error nawigacyjny i zgubienie szlaku czarnego -Kałkowskie - Sośnie -Moja Wola - Czarną Drogą (bardzo ładna aleja z zagrodą dzików na końcu - jeden uroczy plamiasty) do Możdżanowa gdzie spotkaliśmy przemilego kiciusia -Stara Huta -Wielgie Milickie -Rez. Stawy Milickie kompleks Potasznia - Potasznia - Gądkowice zjazd do Zapadłego Zamku który jest tak zapadły że w ogóle go nie widać (ale uroczą okolicą) -Wrocławice -Bartniki - Uciechów -Raczyce (gdzie boska kapliczka totemowa i najładniejszy Św. Roch jakiego widziałam do tej pory) - Odolanów - Tarchały Wielkie -Ostrów Wielkopolski gdzie pociąg do Poznania się spóźnił o 30 minut a potem jeszcze sobie postal ale to nic bo i tak było super)
I tylko żałuję że nie przejechaliśmy przez Chujary:( Dośc zimno ale za to było trochę słońca, a jakbym miala wybierać to już wolę zimno i slońce niż ciepło i deszcz
fotki które pod spodem wykonał Jacu ostatnio słyszałam że kobieta w czapce jest bardziej atrakcyjna. I tego się trzymajmy: atrakcyjna wiewiórka z kiciusiem w Możdżanowie:
Bardzo ładny Świety Roch z Raczyc przed Odolanowem (z psem Roszkiem!):
dwudniówka jesienna Z Poznania do Ostrowa Wlkp. pociągiem Ostrów Wlkp. -Janków Przygodzicki - Trzcieliny - Nadstawki -Kocięba - Rez. Wydymacz - Antonin -Bledzianów - Ostrzeszów - przez gorkę Bałczynę jakos tam polem lasem i do Celinki gdzie nocleg u bardzo miłych ludzi, ale zanim nocleg nastapił to jeszcze po zrzuceniu bagaży wycieczka na Kobylą Górę - Parzynów - Olszyna - Ostrzeszów (po piwo) -a zpowrotem to nie wiem bo jakos po ciemku po lesie i polu ale trafiliśmy. zdjecia może nawet będa ale tylko z tego dnia, bo bateria mi siadła na papieżu (takim drewnianym, to byla ostatnia fotka)
wyjazd dość pózno Poznań - nadwarciański ale z atrakcjami esami floresami oraz przejazdem przez Saharę Lubońską - rez. Puszczykowskie Góry - do grajzerówki i grajzerówką do Góreckiego gdzie Jacek straszył młodzież - esemfloresem w okolicach goreckiego i zjazd na plażkę z widokiem na zameczek - nadbrzezna ścieżką tą fajową z powrotem na grajzerówkę - do ścieżki która jak w ryj prosto na Wiry - Wiry - przez pole na Luboń - Luboń - Poznań
Poznań - Malta - Gruszczyn - Uzarzewo - Biskupice -jez Brzostek - Wagowo - jez. Baba, Uli i jeszcze jakieś - Czerniejewo -Lipki - Wierzyce - Pobiedziska - potem jakos przez las i do Biskupic - standardowo do chaty przez Gruszczyn Maltę piekna pogoda, duzo błądzenia ale po fajnym terenie leśnym, tempo żwawe, z powrotem niezły wiater prosto w pysk, ale w zasadzie głównie przez jakies 7-8 km (ale i tak dało w kość) łańcuch zmieniony
wyjazd przygodowo-spożywczy. Wyjechaliśmy dośc późno i w planach wcale nie było 100 km. Najpierw na Maltę, potem na Gruszczyn, potem na żurek do Tuczna, żurku nie było ale bardzo dobra gulaszowa, Jacek dostał prawie gulasz tyle że bez kaszy, ja dostałam wersję bardziej płynną. Potem wspólną decyzją udaliśmy się tempem zwawym do Skoków przez Paszczę Zielonkę na gofry. Jak już te gofry w Skokach zjedliśmy to zrobiło się ciemno a do Poznania bylo hoho albo jeszcze dalej i bardzo po omacku przejechaliśmy przez Paszczę z powrotem, po drodze mielismy jeszcze bardzo ładny zachój slońca i wystraszoną sarnę oraz pajaki mutanty na przystanku autobusowym gdzie zjadlam baton. Zgubiłam też cholerną lampkę tylną podczas jazdy przez las po ciemaku, wiec jutro będę musiała sobie jakąś kupić po jaśniaku. Było super i okazało się że jednak dżipies się czasem przydaje. Weekend bardzo mi się udał, w sobotę fajowa wycieczka z Pobułki a w niedzielę fajowa wycieczka z Jackiem. Wielkie dzieki dla Was Panowie:)
Aard przypuszczam że Ci się nie podoba mój nowy avatar, no ale przez jakis czas taki będzie...adekwatny do nastroju:) Chociaż dzięki temu że łikend takie cudo, to jest on dużo lepszy!