Wpisy archiwalne w kategorii

samotnie jest mniej fajnie

Dystans całkowity:5833.78 km (w terenie 653.50 km; 11.20%)
Czas w ruchu:215:16
Średnia prędkość:19.84 km/h
Liczba aktywności:247
Średnio na aktywność:23.62 km i 1h 44m
Więcej statystyk

do koleżanki w największych

Wtorek, 1 lipca 2008 · Komentarze(1)
do koleżanki w największych korasach, upał spaliny brrrrr i potem po cos do rowerowego. okropieństwo. musiałam spory kawał rower podprowadzić; nie cierpię upału w mieście....

powrót z Bydzi do Posen

powrót z Bydzi do Posen
cześć z Agnieszką (70 km?), część samotnie, wiec kategoria mieszana:)

Bydgoszcz - od reala z Agenciarą:) która wstała o morderczej godzinie która nie powinna była istnieć!(godzina oczywiście) i potem juz wspólnie - Lisi Ogon -Łochowo -szukanie drogi na Tur, ostatecznie na chybił trafił przez las - Tur ale przedtem była jakaś...Zamość?:) - Tur most - Samoklęski -Grzeczna Panna (jeeeeah!nareszcie i mnie sie udało Grzeczną Pannę zaliczyć:D) - Pińsko -wyjazd na tę na Kcynie a po drodze..Ameryczka:D - po drodze na Kcynię rozstałysmy sie z Agenciarą , która dała na Kcynie i Nakło, a ja odbiłam na Damasławek - przed Damasławkiem napotkałam niezwykle uprzejmą i szykowna starszą Panią na damce która potwierdziła że dobrze jadę, życząc mi miłego dnia:) - nastepnie miałam na Mirkowice ale jakieś chłopię na skuterku mnie rozproszyło bo jechało za mną zbyt długo i juz nie wiedziałam o co chodzi -Dąbrowa, Włoszanowo - we Włoszanowie zakupiłam nożyk kuchenny, napój oraz gazetę lokalną Pałuki czy cos z nazwą Pałuki - w jakim celu to wyjaśnię zaraz - Janowiec Wielkopolski -Flantrowo -Łopienno - i sie zaczęło.
Po Łopiennie na Kłodzin - to nie była najlepsza decyzja...bruczek, pod górkę i jakis niesprzyjający wiaterek (niby mi nie przeszkadza w zasadzie nawet lubię, ale jakoś tak , dzisiaj...mnie zmęczył) -Pląskowo -Kuszewo -za Kuszewem dopadl mnie kryzys i zmeczenie, więc usiadłam przy drodze i zjadlam wszystko co miałam, a była to: kanapka, pół czekolady, dwa cukierki sliwka w czekoladzie - fizycznie może nie zadziałało od razu no ale wsiadłam na rower - Jabłkowo - Rybieniec - i jakos tak zaczęłam mysleć o gofrach w Skokach, ale dobrze że przedtem spojrzałam na mapę - Rybno - Kiszkowo -Sroczyn (postój na zakup picia i esemesy) - i potem chciałam naKrzeslice, ale zaczeło mi sie wydawać że lepiej bedzie na Pobiedziska, więc -Pobiedziska -Promno - Promienko -Biskupice (i tu uzyłam nozyka kuchennego do ścinania bukietu z kwiatów przydroznych a gazety Pałuki do zawijania ich w zgrabny wałek który dałoby sie na rower przymocować) - póżniej rowerową piaskową przez Biskupice i Uzarzewo - jeszcze jeden postój na uzupełnienie pokaźnej już wiąchy, z wiąchą na Gruszczyn, potem standardową trasą przez Gruszczyn na Maltę gdzie mi odbiło i zaczełam sie scigać z chłopakiem jakimś (a ja z sakwami i z wiąchą) -drugi raz odbiło mi na przejściu gdzie był potworny korek i jakis staruszek krzyczał że sie nie da przejśc a zielone i machał rękami więc ja sie agresywnie aczkolwiek głupio wtarabaniłam z rowerem przed samochód więc juz musiał stanąć - i przeszłam i ja i staruszek - okręznie ale spokojniej rowerową tą na Hetmańskiej w stronę domu -dom -ufff.

Do Rodziców

Malta

Piątek, 27 czerwca 2008 · Komentarze(8)
Do Rodziców

Malta - Gruszczyn -Kobylnica -Wierzonka -Karłowice -Tuczno -Wrończyn -Krześlice -Podarzewo -Sroczyn (postój na BigMilka , króciutki))-Kiszkowo -Rybno -Łagiewniki -Kamieniec -Łopienno -Świniary -Janowiec Wielkopolski (postój na sms) -Żerniki -Cerekwica - Żnin - (postój na batony extra z cukierni) - Łabiszyn - na Rynarzewo przez cos tam co wpisze pozniej bo nie pamiętam (ale musiałam dopytać ekipe panów na rowerach:) Rynarzewo -Bydgoszcz

Na poczatku sie wlokłam, ale potem nastapil error w mojej głowie i zrobiło sie chłodniej. Potem zobaczyłam że dośc szybko jadę, no to stwierdzilam że ciekawe ile tak pociągnę. Ciagnęłam ciągnęłam i jakos nie przestawałam, a jeszcze dodatkowo error w głowie robił sie wiekszy i większy i juz sama nie moglam z soba wytrzymać, wiec jak najszybciej chciałam juz u Rodziców być (zwłaszcza że Mama zaczela mnie molestować sms że to jakas burza czy chmury...chociaz ja za bardzo tych chmur nie widziałam) No to jechalam sobie dalej z errorem i zaczełam byc ciekawa czy do samej Bydzi tak pociągnę.W sumie sie nawet nie zmęczyłam, zmeczyły mnie dopiero korki w Bydgoszczy i spaliny - zrobiło mi sie okrutnie niedobrze.
Ale koniec końców bylam na miejscu dośc szybko.

Rano najpierw kombinacja

Środa, 25 czerwca 2008 · Komentarze(9)
Rano najpierw kombinacja asfaltowo-leśna czyli nuuuuudy na Malcie, ale za to na przejściu cos tak kombinowali z budową że sie zupelnie zakreciłam; potem do chaty, potem do koleżanki i z powrotem.
o i własnie widze tu z boku ze juz 4000 jest ponad.
Raz na mnie natrabił taksówkarz zupełnie bez powodu ale takim delikatnym trutaniem wiec sie nawet nie zezlościłam, a raz to ja sie zachowałam jak cioł i imbecyl, ale na szczescie pan kierowca na mnie ani nie nawrzeszczał ani nie otrąbił ani nic. Pozdrawiam i przepraszam wyrozumiałego Pana w zielonym pojezdzie:D

Naszła mnie jeszcze refleksja a propos trabienia. Wbrew pozorow sa rózne jego rodzaje. Niestety w Polsce miałam do czynienia najczęściej z wsciekłym trąbieniem typu "zjeżdżaj ty taka owaka rozjade cię na placek". Słyszac takie trabienie z tyłu mozna od razu zejśc na zawal jeszcze przed rozjechaniem. Oraz ostre trabienie dla jaj, takze za plecami "hej zabawmy sie i wystraszmy rowerzystkę"
W Rumunii trabią bardzo czesto ale zupełnie nie złosliwie i nie wściekle. Raczej jest to trąbienie typu " uważaj dziewczyno bo nadjeżdżam z tyłu" po czym mijajacy kierowca zazwyczaj jeszcze macha powitalnie czy usmiecha się zza szyby. Osobna sprawa to trabienie samochodów nadjeżdżających z przodu - tu juz w ogóle trabia ewidentnie w stylu "hej hej cześć" i machaja na potegę jak również pokazują że okej w sensie kciuka do góry.(nawet policja rumuńska)
Zupełnie inna para kaloszy to trabienie w Ułan Bator. Na rowerze tam nie byłam co prawda, ale trąbili tak czy owak, trąbili sobie cały czas, trąbili na wszystko wkoło, nie ze złoscia czy zdenerwowaniem - tak po prostu, trabili bo mieli trębawki w samochodach. Jadac z kierowca mongolskim zauwazyłam że trąbi bez wyraźnej potrzeby (przynajmniej wedle naszych standardów), pomijając te momenty gdy przyczyną trutututututu była ładna mongolska dziewczyna o co w Mongolii nietrudno.
W szkocji nie trabili niemalże wcale. Za to zachowywali sie jak gdyby rowerzysta był niezwykle kruchy i cenny (w sumie racja:D)
Co prawda miałam okazję pojezdzic tam tylko dwa dni, ale i tak dało mi to sporo do myslenia, ze na wąziutkich asfalciczkach czuję się zupelnie bezpiecznie nawet gdy z góry nadjeżdża olbrzymia ciężarówka...bo co robi ciężarówka czy tez inny samochód? ZATRZYMUJE SIE i czeka aż biedna zasapana rowerzystka podjedzie pod górkę i spokojnie minie pojazd bardziej opancerzony...za pierwszym razem myslałam ze to jakiś przypadek, za piatym skumałam że to raczej inna kultura...

poranna kombinacja asfaltowa

Środa, 18 czerwca 2008 · Komentarze(6)
poranna kombinacja asfaltowa z małym akcentem terenowym...
...no dobra, po prostu nudne maltańskie kółka, i troche po lesie
to wszystko przez wiadomo kogo, kto miał rano ze mna pojechac zupełnie gdzie indziej.....:D a samej mi sie nie chcialo...